Trampki zamienił na mokasyny, przestał farbować włosy. Unika paparazzich i nie opowiada o najnowszej miłości. Koniec kariery? Ależ skąd, Krzysztof Ibisz wkrótce poprowadzi w Polsacie nowy Była żona Krzysztofa Ibisza ujawnia bolesną prawdę. Decydującym momentem było spotkanie w Juracie w dzień imienin Anny. – I on wtedy podszedł do mnie i mnie przytulił. Powiedział: Czuję się, jakbym wrócił do domu – wspomina Anna w programie W roli głównej. Para pobrała się w 2005 roku, a rok później urodził im się syn Krzysztof Ibisz w najnowszym wywiadzie powiedział, co tak naprawdę myśli o operacjach plastycznych. Zdaniem prezentera, to niepokojący trend, koby. "Coraz więcej osób jest do siebie do W międzyczasie Krzysztof Ibisz miał jednak epizod polityczny! Mało kto już pamięta, że w 1991 roku 26-letni aktor i prezenter został wybrany na posła do Sejmu RP! Władysław Ibisz zmarł w wieku 86 lat. Teraz rodzina prezentera Polsatu znowu pogrążyła się w żałobie. Krzysztof Ibisz i jego przyrodnia siostra poinformowali o śmierci Ewy Gawrońskiej-Ibisz. Rodzice Krzysztofa Ibisza rozwiedli się kiedy on miał zaledwie cztery lata. Pomimo tego, że Władysław Ibisz założył nową rodzinę z Instagram. Anna Nowak-Ibisz i Krzysztof Ibisz pobrali się w 2005 roku, a już rok później powitali na świecie syna Vincenta. Po czterech latach związek się rozpadł, a wokół rozstania pary krążyły nieprzyjemne plotki. „To był proces. On powiedział, że odchodzi. Była inna kobieta”, ujawniła prowadząca programu Pani Gadżet w i6TAjFF. Sylwia DąbrowaKrzysztof Ibisz chętnie chwali się swoim życiem w mediach społecznościowych. Na relacjach prezentera możemy zobaczyć wydarzenia, w jakich bierze udział, jego wycieczki z żoną Joanną Ibisz, a nawet mieszkanie, w którym żyje małżeństwo. Zobaczcie jak wygląda ich luksusowe życie. Krzysztof Ibisz jest jednym z najbardziej znanych polskich prezenterów telewizyjnych. Od lat znamy go z ekranu. Prezenter prowadzi niemal wszystkie najważniejsze imprezy stacji Polsat. Lubi on również chwalić się swoim życiem w mediach społecznościowych, co pozwala nam śledzić jego życie. Choć do tej pory życie uczuciowe Krzysztofa Ibisza było dość burzliwe, od jakiegoś czasu, wygląda on na bardzo szczęśliwego u boku byłej uczestniczki Top Model, Joanny Ibisz (wcześniej Kudzbalskiej). We wrześniu 2021 para wzięła ślub, a teraz spodziewa się dziecka. Jak wiemy przyjście na świat malucha nie oznacza tylko zmian życiowych, ale i wystroju mieszkania. Na co dzień małżeństwo mieszka w odrestaurowanej kamienicy w centrum Warszawy. Jak się urządzili?Zobacz zdjęcia z naszej galerii! Tak mieszkają Krzysztof i Joanna IbiszMożna się spodziewać, że mieszkanie Krzysztofa Ibisza nie było tanie. Jak podawał "Pudelek", za metr kwadratowy powierzchni w luksusowej kamienicy należy zapłacić ok. 20 tysięcy złotych. Najtańszy apartament kosztuje tam 1,5 miliona wydaje się być adekwatna do wartości mieszkania. Luksusowe wnętrza przyciągają wzrok. Jako pierwsze w oczy rzucają się wysoki sufit i ogromna, otwarta przestrzeń. Wszędzie wpada wiele światła, a ściany zdobią obrazy. Klasy dodaje piękny, drewniany parkiet w jodełkę. W salonie znajduje się piękna kanapa w kolorze butelkowej zieli, a dekorację wykańczają złote i żółte dodatki. W kuchni znajdują się jasne, klasyczne meble. Klasa z nutą nowoczesności - tak można nazwać styl, w którym mieszkają przeoczSpodek w Katowicach. Zobaczcie unikatowe zdjęcia z budowy symbolu Śląska. Epickie!5 wyjątkowych szczytów w Beskidach, na które łatwo wejść. Świetne na weekendKultowa góra Ochodzita to świetny punkt widokowy w Beskidzie Śląskim. Widok zachwyca!Pałac Schoena to jeden z najpiękniejszych zabytków w regionie! Znacie jego historię?Zobacz takżeWakacje kredytowe już od sierpnia. Sprawdziliśmy, jak przygotowane są banki RAPORT DZMusisz to wiedziećSupersam w Katowicach - to był kultowy sklep w PRL. Zburzono go 9 lat temu. ZobaczcieJak seniora zrobić w konia? Zadzwoń, zaproś, obiecaj darmowy laptop. Sprawdziliśmy!Śląskie WAG's. Żony i dziewczyny piłkarzy ze śląskich klubów są piękne. ZDJĘCIALewandowski już w Barcelonie. Zobaczcie najnowsze memy poświęcone transferowiPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera Vincent Ibisz nie tak wyobrażał sobie tegoroczne wakacje. 16-latek uległ wypadkowi, o czym w sieci poinformowała jego mama, Anna Nowak-Ibisz. Wszystko przez źle porozstawiane po mieście hulajnogi. Prezenterka wystosowała apel, w którym prosi młodych ludzi o zachowanie bezpieczeństwa. Krzysztof Ibisz i Anna Nowak-Ibisz - związekKrzysztof Ibisz i Anna Nowak-Ibisz poznali się, kiedy byli nastolatkami. - Mieliśmy wtedy po 16 lat. To było w Teatrze Ochoty, w "ognisku" Teatru Ochoty, które prowadzili Machulscy. Pamiętam do dzisiaj, jak on przyszedł, stanął na schodach, ja spojrzałam... i koniec. Matka Boska i skrzypce. "To jest ten!" – opowiadała Nowak-Ibisz w programie "W roli głównej". Później drogi tych dwojga krzyżowały się jeszcze kilka razy aż w końcu w 2005 r. stanęli na ślubnym kobiercu. Owocem ich miłości jest syn Vincent, który przyszedł na świat w 2006 r. Małżeństwo prezentera i prowadzącej program "Pani Gadżet" nie przetrwało jednak próby czasu. Natomiast pozostają oni w dobrych relacjach. #BezCukru z Oskarem Netkowskim#BezCukru 10. Michał Szpak Dzień Dobry TVN Online Przypomnijmy, że ostatnio Krzysztof Ibisz po raz trzeci wziął ślub. Jego wybranką jest Joanna Kudzbalska, była uczestniczka programu "Top Model" i Ibisz - syn Anny Nowak-Ibisz i Krzysztofa Ibisza miał wypadekAnna Nowak-Ibisz w emocjach opublikowała post ku przestrodze innych. Wszystko po tym, gdy syn jej i Krzysztofa Ibisza, Vincent, trafił na SOR. Niefortunny wypadek zdarzył się przez hulajnogę. - Mam prośbę, nie zostawiajcie porzuconych hulajnóg w poprzek dróg i chodników, to tak niewiele kosztuje, żeby odstawić je w bezpieczne miejsce na pobocze! Wasi kumple mają potem wakacje do bani, połamane ręce, nogi, szczęki... Pomyślcie o tym, proszę - zaczęła prezenterka telewizyjna. - Dzień zaczął się super a potem młody zaliczył upadek, potworny ból w łokciu, karetka i SOR... Czekamy na wyniki, ale dobrze to nie wygląda. Trzymajcie kciuki i odstawiajcie hulajnogi na bok - dla nas na razie jest koniec jazdy, boksowania, siłowni, ćwiczeń, na dodatek to prawa ręka. Także taki mam apel! (...) - dodała. Po wizycie na pogotowiu Anna Nowak Ibisz uzupełniła wpis, dodając informację o ostatecznej diagnozie: "syn ma złamaną rękę w okolicach łokcia. Na szczęście operacja nie jest potrzebna". - Niestety żyjemy w takich czasach, że ludzie zapominają, że nie są sami na świecie - napisał jeden z internautów. - Zgadzam się, mój tata kiedyś potknął się będąc z moim siostrzeńcem na spacerze - i szczęście w nieszczęściu - nie uderzył głową... Ludzie porzucają hulajnogi gdzie popadnie, nie zważając na konsekwencje - dodał ktoś inny. Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. także: Autor:Oskar Netkowski Źródło zdjęcia głównego: MW Media, Justyna Rojek/East News Kampania pokazuje, jak Krzysztof Ibisz w talk-show Doroty Wellman i Karola Okrasy razem z prowadzącymi opowiadają i prezentują, jak przygotowywać przekąski na imprezę sylwestrową. Reklamy informują o produktach, z których można przygotowywać takie przekąski, dostępnych w tym tygodniu w promocyjnych cenach. Jak podały ostatnio trzecie miejsce pod względem wysokości wydatków na reklamę w mediach pozainternetowych w 2015 roku należy do Lidl Polska z wydatkami w wysokości 485,4 mln zł (17,6 proc. więcej niż rok wcześniej). Wiktor Kazanecki: W czerwcu wybiło "oczko". 21 lat temu debiutował pan w Polsacie "Życiową szansą". Krzysztof Ibisz: - Zakończyłem wtedy pracę w TVN i prowadziłem agencję reklamową. Zatrudniałem siedem osób, nawet nieźle szło. Wciąż myślałem o telewizji, ale uznałem, że zajmę się czymś innym. I wtedy zadzwonił Tomasz Kurzewski, szef ATM-u (firmy produkującej programy TV - red.). Szukali prowadzącego do nowego teleturnieju, przetestowali kilku kandydatów, ale nie byli z nich zadowoleni. Przy ostatniej próbie pomyśleli o mnie, więc pojechałem na casting. Po zdjęciach próbnych okazało się, że go wygrałem. W "Życiowej szansie" to zawodnicy decydowali, o jakie kwoty grają. Przed odpowiedzią na pytanie obstawiali pewną część dotychczasowej wygranej. Jeśli ktoś dziesięć razy zagrałby va banque, zdobyłby milion. W polskiej edycji z lat 2000-2002 najwyższą wygraną było "jedynie" 218 000 zł. Uwielbiałem ten teleturniej. Chociaż zazwyczaj prowadzę takie programy dynamicznie, wtedy reżyser Okil Khamidov mówił: "Idziesz wśród ludzi powoli, siadasz też powoli, z zawodnikami rozmawiaj długo". To dało się zrobić, bo czas na odpowiedź był nieograniczony. "Życiowa szansa" stała się wielkim hitem, a za tym poszedł mój "rebranding". W promocyjnym spocie myłem nogi Krzysztofowi Kiersznowskiemu. Przestałem więc być takim "gościem z telewizji". Najnowsze wydanie Tygodnika co sobotę w Twojej skrzynce. Zapisz się do newslettera >> To był dosyć trudny teleturniej. Nie było wariantów odpowiedzi i kół ratunkowych, a pomocą służyła tylko obca osoba - gracz telefoniczny. - Było też coś obecnie niespotykanego. Każdy przywoził ze sobą rachunki, chociażby za prąd czy gaz. Przegrałeś? Proszę, opłacimy je. Kusił też milion złotych. Leżał w studiu tuż obok graczy. - Widz lubi, gdy ludzie nie boją się ryzyka. Sam też to cenię. Przecież, gdy ktoś dostaje się do programu i występuje przed całą Polską, nie powinien grać o dwa złote. Wolę, gdy myśli: "Niczego nie mogę stracić, przyjeżdżam się bawić, nie wkładam własnych pieniędzy". Jeśli uważa inaczej, gra staje się płaska. Niekiedy zagrałby pan inaczej niż ktoś ostrożny? - Nieraz. Nawet próbuję używać takiej ludzkiej, pozawerbalnej i pozbawionej gestów energii, aby ktoś zaryzykował. Wewnętrznie się cieszę, jeśli wygrywają sympatyczne osoby, bo czuję, że widzowie je lubią, a zwłaszcza gdy pieniądze zdobywają emerytki, pielęgniarki i kobiety w ciąży. Czasem jednak trafiają się "zimni" gracze. A co z "zimnymi" prowadzącymi? Piję tu do "Gry w ciemno". - Jej prowadzenie nie było łatwe, ponieważ byłem inny niż na co dzień. Mieszałem, blefowałem, ale być może właśnie to było przyczyną sukcesu tego teleturnieju. Jedynie zawodnik "Gry w ciemno" nie wiedział, co znajduje się w jego kopertach. Mogły być tam pieniądze, samochody, ale i "minusy" zabierające całą wygraną lub jej połowę. Zadania nie ułatwiał Krzysztof Ibisz, często sugerując niewłaściwe kroki. Polsat emitował ten program od 2005 do 2007 roku. Przed telewizorami wszyscy widzieli zawartości kopert i dziwili się, dlaczego ktoś nie ryzykował. Tymczasem w studiu mogli zachować się podobnie. Jednak to dobrze, gdy widzowie są mądrzejsi. Jeśli ktoś rozumie teleturniej i jego reguły, ogląda go chętniej. Do teraz Polacy znają zasady "Awantury o kasę", chociaż od ostatniego odcinka minęło 16 lat. - Ona utknęła ludziom w pamięci i stała się kultowa. Powstały memy, nawet gify. Program poznają kolejne pokolenia. W "Awanturze o kasę", znanej widzom Polsatu z lat 2002-2005, rywalizowały trzy zespoły. Na pytanie odpowiadał ten, który w licytacji zaoferował najwięcej pieniędzy. W finale drużyna mająca najwyższy stan konta po pierwszej rundzie mierzyła się z Mistrzami - zwycięzcami poprzedniego odcinka. W większości maili fani pytają, kiedy wróci "Awantura". W telewizji są jeszcze powtórki, więc zdarza się, że ktoś zaczepia mnie na ulicy i chwali: "Ale go pan załatwił!". A ja nie wiem, o co chodzi, bo nakręciliśmy 208 odcinków i nie pamiętam wszystkich sytuacji. Telewizyjny samograj? Może "Awantura o kasę" łączyła to, co nasz naród kocha. - Mogło tak być. Byłem przy wymyślaniu tego formatu i przeważały w nim - poza pytaniami - hazard oraz szybkość licytacji. Dodatkowo, gdy drużyna wylicytowała, musiała odpowiadać. W innym przypadku traciła kasę. Emocje podbijała też presja czasu. A wszystkiemu towarzyszył pana charakterystyczny strój. - Znalazłem go przypadkiem i kupiłem od razu dwa komplety. Wydawało mi się, że będzie czymś innym. Z reguły programy prowadziło się wtedy w krawacie i garniturze. To był symbol, obok reflektorów i dźwigni w "Życiowej szansie" i niszczarki z "Gry w ciemno". - W "Awanturze" były też kiszone ogórki. Niby taki prosty pomysł, a stały się ikoną programu. Ile godzin trzeba poświęcić, by obejrzeć wszystkie odcinki pana teleturniejów? - Ponad 3500. Przez ten czas sprawdzał pan swoją wiedzę? A może odpowiedzi pojawiały się wcześniej na ekranie prowadzącego? - Różnie to było. Na ogół produkcja pyta mnie, czy chcę mieć wyświetlone rozwiązanie. Jednak odpowiedzi na wiele zagadek po prostu znam. Prowadząc teleturnieje, przy okazji poszerza się swoją wiedzę. ZOBACZ: Krzysztof Ibisz: Z każdego wieku można czerpać przyjemność To niejedyne, czego nie widać na ekranie. Zanim ruszą kamery, graczy ogarniają trema i stres. Da się im pomóc? - Gdy przed nagraniem zawodnicy widzą, że facet z telewizji jest w porządku, to pękają lody. Wcześniej na ogół są bardzo spięci, dlatego chwilę z nimi rozmawiam. Przybijam z nimi piątkę i pytam, co tam słychać. Zawodowi gracze raczej się nie boją. - Znam wielu biorących udział we wszystkich możliwych castingach. Mają ogromną wiedzę, na ogół jest z nimi łatwy kontakt i z ich udziałem nagrywa się świetne odcinki. Dawni zawodnicy czasami podchodzą do mnie i przypominają, że wzięli udział w którymś teleturnieju. Zawsze się boję, że wypuściłem ich bez kasy. Na szczęście do tej pory trafiali się ci, co wygrali, najczęściej z "Awantury o kasę" i "Gry w ciemno". Pana zdaniem, jeden z tych programów mógłby wrócić na antenę? - Pod tym względem "Awantura" jest numerem jeden. Myślę, że widzowie chętnie obejrzeliby ją w nowoczesnym studiu, może bez tego kręcącego się kółka z kategoriami pytań. Mam nadzieję, że wróci era teleturniejów. Niedawno prowadził pan "Łowców nagród" w Super Polsacie. Program sportowo-wiedzowy. - Tam się dzieje! To jest szaleństwo. Jedna osoba odpowiada, a druga biega po klatce, wynosi nagrody i mogę jej podpowiadać. Najnowsze wydanie Tygodnika co sobotę w Twojej skrzynce. Zapisz się do newslettera >> A w "Rosyjskiej ruletce" straszył pan niejakim Wieśkiem. - Wieśka sobie wymyśliłem. W "Rosyjską ruletkę" zawodnicy mogli grać między 2002 a 2004 rokiem. Każdy z nich stał na zapadni, która - w razie ich pomyłki - mogła nagle się otworzyć. Jak ostrzegał graczy Krzysztof Ibisz, gdy tak się stanie, wpadną w ręce tajemniczego "pana Wieśka". Czyli na dole zapadni nikogo nie było. - Był tam miękki materac. Z jakiej wysokości spadali gracze? - Bardzo małej. Uginali nogi oraz kolana i dzięki temu "znikali" ze studia. Mimo to towarzyszyły im wielkie emocje, gdy czekali jak na skazanie. Każdy z nich przed programem testował jednak spadanie, aby przeżyć ten moment. Wzorował się pan kiedyś na innym prowadzącym teleturnieje? - Nigdy. Telewizja opiera się na osobowościach, ich charakterach i charyzmie. Niczym się nie sugerowałem. Jak przenosimy do Polski zagraniczny format, rzucam okiem na studio, dynamikę gry, ale tak z ciekawości, jak zrobili to inni. Nie oglądam pięciu odcinków z rzędu. Ale gdy w telewizji leci jakiś teleturniej, lubi pan zerknąć? - Pewnie, wiedza to bardzo ważna część życia. Zamiast leżeć na kanapie, wolę pouczyć się angielskiego albo z kimś porozmawiać. Ktoś pracujący w mediach musi mieć szeroką wiedzę. Niekoniecznie dogłębną, ale na każdy temat. W tym pomagają też teleturnieje, bo wiedza zawsze gdzieś zostaje.

krzysztof ibisz w reklamie